Miejsce, w którym przebywa około 300 psów, mimo iż schludne a serca pracujących tam osób otwarte są na potrzeby braci mniejszych, to jednak jest tylko przytuliskiem.
Założyciel pierwszego w Polsce i Europie Okienka Życia dla Zwierząt, w grubych ciuchach, czapce, opatulony w kołdrę spędził 12 godzin w schronisku. Kiedy do niego przyjechałam był skulony w kącie boksu, a łzy leciały mu po policzkach. Dlaczego?
– Zanim tu przyszłaś, te wszystkie stworzenia tak strasznie wyły – mówi Tom. Swoje emocje zapisał także na facebooku. – To straszne. Wszędzie niemiłosierny hałas, samotność i ból. Przerażające wycie. Przeszywa mnie ból. Łzy same się cisną do oczu. Najchętniej schowałbym się do budy, albo nawet pod nią. Albo i głębiej. Byle nic nie czuć.
Nie chcę żyć. Zostawiając zwierzęta w schronisku pozbyliście się wszystkiego,
pozbyliście się swojego człowieczeństwa!
Był wieczór. Na dworze zimno, pusto. Psy rozszczekały się, później wyły. W końcu nastała cisza. To niesamowite, gdyż pozwoliły nam rozmawiać właśnie o nich. Tom siedział za kratami. Towarzyszyli mu Tusek i Gasek.
- Na początku myślałem, że spędzę ten dzień w klatce z bernardynką Zuzią, która kilka lat temu była podarkiem właśnie na święta. Potem, kiedy urosła, nie wystarczyło już dla niej miejsca i wyrzucono ją z domu – opowiada Tom. Kiedy przeszedłem się po schronisku, zrozumiałem, że zostanę z tymi dwoma kundelkami, z którymi właśnie przebywam. To one mnie wybrały. Wyciągały łapy i pyski przez pręty. Jakby chciały powiedzieć – chodź do nas! Na początku poznawaliśmy się. Od razu mnie zaakceptowały, jednak między sobą rywalizowały. Było nawet groźnie.
Dzielimy się opłatkiem. Z kundelkami też. Zaciekawione podchodzą do mojej dłoni. Bardzo delikatnie biorą biały płatek i zjadają. Podobnie czyni duży, czarny pies z klatki obok.
Po co to wszystko? Dlaczego Justyniarski, inicjator akcji „Dzieci czytają psom w schroniskach”, siedział w wigilijny czas w klatce zamiast bawić się w gronie najbliższych?
- Chcę by zwierzętom na całym świecie było lepiej. Uratowałem ich ponad tysiąc. Zwierzę to nie zabawka. Ono czuje. Jest członkiem rodziny. Cieszy się zawsze kiedy wracamy. To prawdziwy przyjaciel. Bierzemy za niego odpowiedzialność na całe życie, a nie na chwilę. Już nadanie imienia sprawia, że staje się on członkiem rodziny. Uczę tego dzieci na spotkaniach. Przybliżam też im historię zawartą w mej książce. „Psie troski” to opowieść z mojego życia. Bohaterem jest 10-letni Adaś. Ten Adaś to ja. Inne moje książki to też prawdziwe przygody, bo tylko takie wzruszają i docierają do serc. Wymarzyłem sobie, ze zmienię całe młode pokolenie Polaków, zmienię ich podejście do zwierząt. Tylko w ciągu tamtego roku szkolnego odwiedziłem w szkołach ponad 100.000 dzieci. Psy, koty i inne stworzenia to moja miłość. Chcę aby wszyscy je kochali i szanowali. Stąd też moje szalone pomysły i akcje. Tylko tak mogę dotrzeć do serduszek dzieci i ich rodziców. Marzę aby Polska była pierwszym wzorem w miłości do zwierząt. I aby to stąd ta miłość rozeszła się na cały świat.
Taką postawę zaszczepił mi dziadek. On nauczył mnie jak słuchać czworonogów i jak z nimi być.
Dlatego postanowiłem właśnie w zimowy czas i dzień, który jest rodzinnym podarować psom i tym samym zwrócić uwagę ludzi na problem, jakim jest traktowania stworzeń jak przedmioty. Trzeba przemyśleć swoją decyzję biorąc Asa, Azora czy Sisi ze schroniska. Stworzyć im dom i otoczyć miłością.
Na miejsce zamanifestowania swoich poglądów wybrałem to schronisko w Nowym Dworze Mazowieckim, bo uważam, że pracują tu osoby, które są pozytywnie zakręcone. Przekonałem się o tym, kiedy szukałam pomocy dla chorego bociana. Tylko tu znalazłem wsparcie. Teraz znów związałem się z tym miejscem.
Kiedy minęła północ. Tom zszedł ze swego posterunku. W końcu w imieniu czworonogów napisał apel – opowieść wigilijną zwierząt:
Kochani ludzie,
Czy wiecie, że zostawiając nas w schronisku pozbawiacie się człowieczeństwa? My zwierzęta dajemy Wam bezwarunkową miłość, radość, przyjaźń, wysłuchujemy waszych trosk. Jesteśmy wierne, czekamy na Was, dbamy o Wasze zdrowie wyprowadzając Was na spacer, zabieramy Wasze choroby, wypełniamy pustkę w Waszym życiu, i łóżku, dajemy poczucie bezpieczeństwa, pilnujemy Was i Waszych ciał, uczymy odpowiedzialności, wrażliwości i systematyczności. Możecie przy nas odreagować, dajemy Wam spokój. Tylko My zwierzęta możemy Was tego nauczyć.
Nie odbierajcie sobie możliwości bycia lepszymi ludźmi. A to wszystko za miskę strawy i kawałek podłogi w Waszym domu!
Tekst i foto. Agnieszka Pacho
Właśnie ruszyła wielka akcja dla zwierząt „Pospolite ruszenie dzieci”. Kto chce wesprzeć edukację prozwierzęcą dzieci może to zrobić na: https://zrzutka.pl/TomSerce